Banki tkwią w sprawach związanych z umowami frankowymi i można założyć, że problem instytucji bankowych związany ze stosowaniem klauzul abuzywnych szybko nie przeminie. Przed bankami pojawia się jednak kolejna, póki co jeszcze nieśmiała, fala pozwów składanych przez złotówkowiczów. O swoje prawa upominać się zaczynają osoby, których portfele mocno cierpią w związku z podwyżkami stóp procentowych. Możliwe, że banki także w kwestii umów złotowych nie zachowały się do końca etycznie.
Odważniejsi, zdeterminowani złotówkowicze już złożyli pierwsze pozwy w sądach. Kolejni wkrótce będą składać swoje, których ilość z każdym dniem będzie się najprawdopodobniej zwiększać. Wprawdzie kredytobiorcy niekoniecznie chcą wchodzić na drogę sądową, to może się okazać, że dla wielu po prostu będzie to kwestia „być albo nie być”.
Pozew za WIBOR – czy już warto?
Jak się okazuje umowy kredytowe w złotówkach także zawierają niedozwolone zapisy, a ich obecność w umowach nie jest wcale kwestią nową. Już w 2018 r. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wypowiedział się negatywnie o zapisach umowy dotyczących zmiennego oprocentowania kredytu złotówkowego. Do tej sprawy odniósł się także Sąd Okręgowy w Siedlcach. Co ciekawe sprawę wytoczył bank, a to dlatego, że klientka banku zalegała z opłatami rat kredytowych. Bank wniósł więc pozew o zapłatę, który jak się miało okazać przegrał w wyniku tego, że nie dopełnił on swoich podstawowych obowiązków informacyjnych. W procesie sądowym dowiedziono bowiem, że klientka banku nie wiedziała jaką kwotę ma spłacać, nie znała stopy oprocentowania kredytu, nieznane były również zasady i terminy spłaty kolejnych rat.
Przypadek z 2018 r. jest zachęcający i napawający nadzieją na to, że kolejne składane pozwy również będą tak uważnie rozpatrywane przez sąd. W sprawie sprzed paru lat udało się dowieść, że bank wyjątkowo nierzetelnie zachował się wobec swojej klientki stosując niejasne zasady dotyczące oprocentowanie, jak i wykonywał nieetyczne operacje umożliwiające bankowi naliczanie dodatkowych kosztów, które miałaby ponieść pozwana. Sąd w rezultacie zapoznania się dokładnie z zapisami umowy uznał, że umowa złotówkowa zawierała abuzywne zapisy.
Kolejne pozwy trafiają do sądu, na co mogą liczyć złotowkówicze?
Już kilka miesięcy minęło od pierwszych pozwów, które trafiły do sądów w sprawach kredytów złotówkowych, podważające sposób ustalania i wysokość WIBOR. Kancelarie prawne wyraźnie wskazują na to, że kolejne pozwy będą regularnie składane w sądach ze względu na to, że oczywiste jest stosowanie niedozwolonych postanowień wiążących klientów banków. W sądzie kredytobiorca złotowy może domagać się unieważnienia umowy kredytowej w całości, jak i usunięcia z umowy niedozwolonych klauzul.
W przypadku, kiedy sąd orzeknie ustalenie nieistnienia wszystkich składników oprocentowania kredytu, umowa nadal obowiązuje z zachowaniem dotychczasowych warunków, czyli m.in. ilości rat czy okresu kredytowania. Jednak w wysokości rat kredytowych zabraknie odsetek. Bank ma więc obowiązek zwrócić swojemu klientowi sumę wpłaconych odsetek. Co to oznacza? Nic innego jak to, że kredyt jest w zasadzie darmowy, ze względu na to, że bank nie nalicza odsetek, do zwrotu jest wyłącznie kapitał.
Innym możliwym wynikiem sprawy jest ustalenie nieistnienia części oprocentowania opartego o WIBOR. Wówczas w umowie zachowane jest oprocentowanie marży bankowej, jednak zupełnie wyeliminowany zostanie WIBOR. W rezultacie spłacany jest kredyt z niskim stałym oprocentowaniem. Natomiast bank ma obowiązek zwrócenia kredytobiorcy nadpłatę, która powstała w wyniku stosowania stawki WIBOR.
Sąd może także zupełnie unieważnić umowę kredytową. W takim przypadku kredytobiorca ma obowiązek zwrócić bankowi pożyczony kapitał, zaś bank na rzecz kredytobiorcy całość dokonanych przez niego na poczet kredytu wpłat.